Recenzja filmu

Strefa X (2010)
Gareth Edwards
Scoot McNairy
Whitney Able

Niezły Meksyk!

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a reżyser dostanie na swój nowy film przynajmniej ośmiocyfrowy budżet, możemy stać się świadkami narodzin nowej gwiazdy.
Jest pod koniec filmu Garetha Edwardsa scena, która ustanawia na nowo całą emocjonalną trajektorię opowieści: oto para głównych bohaterów obserwuje taniec godowy monstrualnych istot z kosmosu, z którymi ludzkość toczy wyniszczającą wojnę. Podróżując przez apokaliptyczne krajobrazy Meksyku, homo sapiens na swoje gody nie mają czasu. W innym czasie i w innym miejscu byliby bohaterami przeciętnej komedii romantycznej. Na szczęście dla widzów, okazali się bohaterami nieprzeciętnego kina drogi.

Ona mieszka u tatusia w portfelu, ale buntuje się i ucieka przed niechcianym narzeczonym. On jest fotoreporterem, dokumentuje międzygwiezdny konflikt i ma ją eskortować na bezpieczne terytorium USA. Kiedy za sprawą jego lekkomyślności nie udaje im się dostać na ostatni prom, bezlitosny reżyser wysyła parę do strefy skażenia, na zupełnie nieromantyczny szlak. Leżą na nim tony wojskowego sprzętu, trupy martwych przybyszów z gwiazd i ciała amigos, którym nie udało się zamoczyć stóp w Rio Grande.

Kinomani lepiej niż ktokolwiek inny wiedzą, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli spojrzymy na film Edwardsa jak na przedstawiciela gatunku monster movie, adrenalinopędny thriller lub kino akcji, nie unikniemy rozczarowania. Jednak nie tędy droga – reżyser korzysta wprawdzie z ikonografii każdego z gatunków (opowiada o gargantuicznych monstrach, inscenizuje sceny z udziałem bojowych Jankesów, lubi podkręcać akcję nocnymi sekwencjami), lecz jego utwór skonstruowany jest na wzór filmu drogi. I na tym polu sprawdza się świetnie. Fabularnym sednem "Strefy X" jest zarówno elegancko sportretowana para bohaterów, jak i drobiazgowo odmalowany, zniszczony Meksyk. I o ile po ujrzeniu wyrenderowanych na domowym laptopie potworów można wywnioskować, że film był kręcony za kilka dolarów, o tyle scenografia oraz plastyczna wizja świata po przejściu kosmicznego huraganu to już realizacyjna pierwsza liga.  Ponadto, reżyser, pełniący również role operatora i montażysty, posiada niesamowity talent narracyjny, ucho do dialogów i kapitalną, anegdotyczną wyobraźnię (świetny komediowy wątek z dyspozytorem promów).

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a po nakręceniu już zapowiedzianego sequela Strefy X”, Edwards dostanie na swój nowy film przynajmniej ośmiocyfrowy budżet, możemy stać się świadkami narodzin nowej gwiazdy. Kibicujecie?
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie dajcie się zwieść tytułowi filmu i nie przypisujcie go do któregokolwiek gatunku filmowego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones